Dla przypomnienia w teorii cykl ekonomiczny wygląda tak:
Popatrzmy zatem gdzie jesteśmy? Fakty są takie:
1) Akcje spadają od lipca 2007
2) Surowce spadają od lipca 2008
3) Dane makro o PKB głównych gospodarek jakie są wszyscy wiemy
To wskazywałoby na okres wczesnej recesji pokazanej na wykresie.
Pierwsze w cyklu zaczynają rosnąć obligacje – jest to w okresie późniejszej recesji. Ten wzrost wyprzedza osiągnięcie dna na rynku akcji. Popatrzmy zatem co słychać na rynku 5, 10, i 30 letnich obligacji rządowych USA. :
Jak widać obligacje rosną solidnie od połowy 2007 roku w ostatnim okresie przyspieszając wzrosty bardzo dynamicznie. Jak patrze na takie wykresy to przypomina mi się koniec hossy na MiS na naszym parkiecie.
Pytanie, czy to światełko w tunelu i obligacje kończą cykl wzrostowy a rynek akcji jest blisko dna?
Czy może jest to odpał przed ogromną wysypką tych papierów zwiastujący bankructwo mocarstwa zza oceanu?
Wydaje mi się, że jednak trochę za wczesnie na nową hossę. Więc może ta druga ewentualność? Jest jakich specjalista od obligacji czytający bloga? Chętnie przeczytam jego opinie.
Pozdro
LeM
Ja bym popatrzył na te 30 letnie.
Dołek ostatniego cyklu to widoczne lata 80 -te
więc jest duuuuuuuużo miejsca.
PolubieniePolubienie
Poza tym na blogu Misha były kiedyś gdzieś wykresy z obligacjami z czasów Wielkiej Depresji. Bondy trzymały się przez chyba 4 lata….
PolubieniePolubienie
jest ogromna chcica na wzrosty. rynek szuka każdego pretekstu aby wzrosnąć, co było widac w piatek. Uznano, że tragiczne dane o nowych bezrobotnych są tak złe, że gorszych juz nie bedzie i dalej jazda do góry. to może jeszcze dzień – dwa potrwać. Ale ja każda chcica szybko przychodzi szybciej znika.
PolubieniePolubienie
załaczam wyjaśnienie na ktore się natknąlem na innym forum
Tak ,to może być kolejnym problemem.
W chwilach zawirowań na rynkach finansowych kapitał płynie w kierunku „bezpiecznych przystani” a za takie uchodził zawsze dolar oraz amerykańskie papiery skarbowe. Tak też się dzieje obecnie , mimo że to właśnie od USA rozpoczął się kryzys i co najważniejsze tam nasilenie kryzysu jest największe. Paradoks obecnej sytuacji polega więc na tym ,że kapitał płynie do kraju najbardziej dotkniętego przez kryzys.Inwestorzy liczą jednak na to ,że gospodarka USA najszybciej się podniesie , w przeciwieństwie do np zbytnio przeregulowanej gospodarki Eurolandu. To powoduje wzrosty ceny dolara oraz dłużnych papierów skarbowych USA. Rentowności amerykańskich obligacji wyglądają już dosyć absurdalnie i tak dla papierów trzydziestoletnich jest to 3.13% , dziesięcioletnich 2.70% oraz dwuletnich 0.92% ( dane z wczoraj, za Bloombergiem). Jak z tego widać przestrzeń do dalszego spadku rentowności jest juz niewielka o ile w ogóle jeszcze jest.
Czy więc krach na rynku amerykańskich obligacji jest nieunikniony? W moim odczuciu niekoniecznie a jeśli już to nastąpi on nie tak prędko. Po pierwsze FED nie wykorzystał jeszcze do końca swojej amunicji w postaci obniżek stóp procentowych . Podstawowa stopa może zostać obniżona z obecnego poziomu 1% do 0. Po drugie znajdujemy się w środowisku deflacyjnym co jest „zasługą” obecnego kryzysu i zjawisk z tym związanych , w szczególności spadkiem popytu a przez to spadkiem cen towarów. To w sposób naturalny wzmacnia obligacje. Ponadto taki stan ( niskich stóp oraz wysokich cen papierów skarbowych) może trwać długo o czym świadczyć może choćby przykład Japonii.
Zagrożenie dla kondycji obligacji może stanowić eksplozja inflacyjna do której może dojść w wyniku splotu kilku czynników. Przede wszystkim inflacja ( oczywiście na umiarkowanym poziomie ) wspiera gospodarkę w przeciwieństwie do deflacji ,która jest dla gospodarki niekorzystna a niekiedy wręcz zabójcza. Naturalnym dążeniem będzie więc powrót na ścieżkę inflacyjną. Trzeba również pamiętać o tym ,że USA jest krajem niezmiernie zadłużonym. Istnieje więc pokusa „rozbujania” inflacji aby w ten przewrotny sposób obniżyć poziom zadłużenia. Źródło inflacji stanowi również niespotykana podaż pieniądza uruchamianego w ramach pakietów antykryzysowych. Ten pieniądz będzie trafiał na rynek szukając sobie miejsca i napędzając inflację. Jeśli chodzi o same obligacje to rząd USA będzie zmuszony emitować ich coraz więcej z uwagi na zwiększone potrzeby pożyczkowe konieczne właśnie do sfinasowania skutków kryzysu. Zagrożenie dla amerykańskich obligacji może stanowić również potencjalna podaż ze strony banków centralnych różnych krajów (zwłaszcza Chin i innych krajów azjatyckich będących znaczącymi eksporterami towarów do USA ), które mają sporo tych aktywów. Coraz częściej mówi się o potrzebie dywersyfikacji rezerw walutowych i skracaniu pozycji dolarowych na korzyść innych walut oraz złota. Problem ten może się nasilić wówczas gdyby inflacja niebezpiecznie podskoczyła i banki centalne zdałyby sobie sprawę ile tracą na dolarowych aktywach. To mogłoby uruchomić dużą podaż na rynku obligacji i co za tym idzie spadek ich cen.
Tak w skrócie wygląda sytuacja . Trzeba jednak pamiętać o tym ,że przewidywanie w obecnych czasach jest niezmiernie trudne.
Pozdrawiam,
P.S. Jeśli ktoś jest bardziej zainteresowany tym tematem to polecam artykuł A. Adamca „Iluzoryczne bezpieczeństwo” zamieszczony w dzisiejszym wydaniu Parkietu.
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Thx andy
Póki co to same banki kupują obligacje za kasę którą FED pompuje.
Ciekawy artykuł Johna Mauldina tu:
http://www.ritholtz.com/blog/2008/12/the-velocity-factor/
PolubieniePolubienie
Mauldin ma fajny cały newsletter http://www.frontlinethoughts.com/subscribe.asp jeden może dwa listy w tygodniu (jeden od siebie drugi zwykle polecony), gorąco polecam
PolubieniePolubienie
thx Kodak
Wrzucam do linkowni
PolubieniePolubienie